Gdy obudziłam się rankiem zebrałam się i wyszłam do szkoły cały czas myśląc o tym co zaproponował mi mój nieznajomy zawsze marzyłam by mieć autograf O'Briana ale nawet jeśli się zgodzę to przecież muszę podać mu mój adres bo jak inaczej mi to wyśle, jeśli naprawdę uda mu się zdobyć autograf, w co wątpię, a po za tym na podanie mu moich szczegółowych danych było za wcześnie dlatego postanowiłam najpierw poradzić się mojej jedynej przyjaciółki Carmen.
- cześć carmen czy możemy porozmawiać - przywitałam się podchodząc do przyjaciółki
- Jasne co się stało - zapytała
- Nic takiego tylko, pamiętasz jak mówiłam ci o tym chłopaku z którego poznałam na czacie.
- Tak, zerwałaś ten kontakt
- Nie dalej rozmawiamy
- Co?!!!
- Wiem że to nieodpowiedzialne i głupie ale czuje że on mnie rozumie poza tym zaproponował mi coś i nie wiem co zrobić dlatego chciałam cię prosić o rade. - poprosiłam przyjaciółkę
- masz na myśli spotkanie? - zapytała
- nie - odpowiedziałam
- a co? - pytała
- okazało się że pracuje na planie filmowym serialu "Teen Wolf" jest scenarzystą i może mi zdobyć autograf Dylana O'Briana ale w zamian chce mój numer telefonu i moje zdjęcie a wiesz że niezbyt ładnie wychodzę na zdjęciach
- to nieprawda kochana. A co do umowy to na twoim miejscu za autograf tego aktora, bym się zgodziła
- też mam ochotę się zgodzić w końcu to autograf O'Briana ale jest haczyk przecież dodatkowo będę musiała podać mu swój adres bo jak inaczej wyśle a poza tym nawet jak by wysłał to paczka i tak nie dotrze do mnie bo sama wiesz że moją pocztę zawsze przechwyci i sprawdzi Ashley
- tak wiem, mam propozycje podaj mu mój adres a ja ci oddam paczkę jak tylko przyjdzie
- dzięki jesteś cudowna - powiedziałam dziękując przyjaciółce
Po szkole od razu poszłam do pracy
Gdzie niestety zastałam Jacka
- Cześć mała spóźniłaś się - powiedział Jack z aroganckim uśmiechem
- Nieprawda - odpowiedziałam gdyż udało mi się zdążyć na czas.
- Może ale jak mi nie dasz całusa powiem ojcu że tak było.
- Aż tak zdesperowany jesteś że mi grozisz. - gdy Jack usłyszał te słowa wściekł się, chyba uraziłam jego dumę.
- Jeszcze kiedyś sama będziesz błagać bym znów cię pocałował - powiedział patrząc mi w oczy i zbliżając się tak że nasze usta dzieliły milimetry. Gdy patrzył na mnie tym złowieszczym wzrokiem czułam jak nie mogę się ruszyć, na szczęście do restauracji wszedł mój szef i jednocześnie ojciec Jacka, Pan Anderson. Tak samo jak jego syn Pan Anderson był bardzo przystojny i to chyba właśnie po nim Jack odziedziczył swój wygląd, ale niestety nie charakter, choć kiedyś był inny ale o tym za chwilę. Pan Anderson w odróżnieniu od swojego syna był nie tylko przystojny ale też bardzo miły. To prawda że Pan Anderson nie lubił spóźnień ale dla mnie zawsze robił wyjątek, nie dlatego że mu się podobam czy coś z takich rzeczy, ale dlatego że nie raz zaznaczał iż ceni sobie u ludzi pracowitość a ja taka właśnie byłam, po za tym znał mnie od dziecka. Kiedyś byliśmy sąsiadami a ja i Jack przyjaciółmi którzy byli nierozłończni co sprawiło że im byliśmy starsi tym bardziej nas ku sobie ciągnęło aż w końcu zostaliśmy parą lecz wraz z końcem gimnazjum nasze drogi się rozeszły a gdy znów się spotkaliśmy, staliśmy się zupełnie innymi ludzmi to zadziwiające jak człowiek może się zmienić w ciągu jednego lata.
- Witaj Octavio
- Dzieńdobry Panie Anderson
- Rozmawiałem dziś z twoim ojcem mówił że idziesz do Princton moje gratulacje.
- Dziękuje Panu, ale to jeszcze niewiadome na razie złożyłam tylko podanie i czekam na odpowiedz.
- Na pewno się dostaniesz. Mój Jack powinien brać z ciebie przykład.
- Niech pan tak nie mówi to przecież Pana syn, powinien Pan być z niego dumny.
- I jestem, a teraz już lepiej wracaj do pracy.
4 Godziny później
Gdy tylko wróciłam do domu od razu siadłam do komputera i napisałam meila do Dylana. Jego treścią było jedno słowo "Zgoda", to słowo mówiło wszystko. Teraz wystarczyło czekać na odpowiedź.
Świetnie czekam na Next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Przeczytałam wszystkie rozdziały, są świetnie a fabuła wciąga. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń